Naalbinding podejście drugie (Belgia)

Przed wyjazdem do siostry do Belgii musiałam wymyślić sobie zajęcie na podróż.  Tak oto podeszłam po raz 2. do nauki ściegu igłowego :) Tym razem idzie dużo lepiej :D W autobusie długo długo robiłam czapkę z brązowej wełny (skończyłam ją zresztą dopiero na miejscu). Niby najprostszy ścieg, ale chyba najbardziej pracochłonny. Nie zamierzam już do niego wracać. eh. do tego skręca się przy nim robótka.
Udziergałam też rękawiczki i czapkę - jedno i drugie w końcu dostała siostra :) tu już innym ściegiem, niewiele trudniejszym. Bodajże Danish Stich - tak mi się wydaje, bo robiłam to intuicyjnie,  a potem szukałam nazwy :D Tak po troszku zamierzam się uczyć nowych.
Nie omieszkam się pochwalić troszkę ;D w Kringloopie dostałam 4 dwukilogramowe motki włóczki 100% <3
teraz mogę barwić, dziergać i co mi się tylko zapragnie!
 












a oto mała ruda bestia, która lata mi za kłębkiem.


 

4 komentarze:

  1. Ehhh, ja też chce tak umieć :( Nie mam niestety tyle wolnego czasu i chęci, ale może zimą :D A masz specjalną igłę czy jak sobie radzisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. mam, ale używam obecnie takiej zwykłej metalowej grubej tępej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Uczyłaś się z jakiegoś konkretnego tutoriala czy ktoś Ci pokazywał jak się do tego zabrać ? Wśród najbliższych znajomych nie mam (na razie) pasjonatów naalbindingu, więc muszę polegać na internecie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Troszkę tylko w necie poszperałam. Pomogłabym, ale teraz tego nie znajdę tak na szybko.

    OdpowiedzUsuń