No więc nie wyszło tak jak chciałam... Straszne melanże, momentami naprawdę piękne zielenie (chociaż zieleni w ogóle się nie spodziewałam :P), poza tym jakieś dziwne brązy i rudości. Nic jednolitego - taki chyba urok barwienia na zimno. Pierwszy raz uważam za nieudany. Zostały mi jeszcze te namoczone łupiny, ale nie wiem, czy zawierają jeszcze barwnik. Z ciekawości zaraz je wygotuję jeszcze :) Idę walczyć dalej :D!
Radzę ci często mieszać wywar, bo orzechy mają zwyczaj robić plamy tam gdzie dotykają wełny. No i barwnik się nie rozprowadza równomiernie. Nawet podczas gotowania radzę mieszać bo się plamy porobią ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Starałam się mieszać, ale chyba mało to dało. Chyba jednak wolę na gorąco :) Pozdrawiam!
UsuńIle czasu moczyłaś?
OdpowiedzUsuńPonad dobę Maćku.. :/
UsuńWydaje mi się, że chyba lepszy efekt wyszedł by z cebuli a nie orzecha :)
OdpowiedzUsuńCebulę też będę barwić, ale spróbować trzeba wszystkiego :) Wiesz może, czy cebula potrzebuje utrwalacza?
UsuńTak potrzebuje utrwalacza i ałunu bo inaczej kolor momentalnie ci zblaknie. Wychodzą z tego całkiem fajne rudości albo takie zielonobrązowe - w zależności od odczynników :-)
Usuń"utrwalacza i ałunu"? myślałam, że ałun jest utrwalaczem...
UsuńAłun jest zaprawą a kwas w przypadku wełny lub alkalia w przypadku włókien roślinnych są utrwalaczami :) Warto dodać i jednego i drugiego :-)
OdpowiedzUsuńCzym więc najlepiej utrwalać kolor na wełnie? :)
UsuńJa robię to normalnym octem spirytusowym albo owocowym (co się akurat nawinie ;-) )
OdpowiedzUsuńPo prostu wrzucam po farbowaniu (i wystygnięciu) wełenkę do miski, wyciskam z grubsza i zalewam wodą do której dolewam octu i zostawiam tak na jakiś czas. Z reguły tak po godzinie moczenia już mało co puszcza kolor przy płukaniu.
Dziękuję Ci :) Na pewno skorzystam z Twoich rad. Pozdrawiam ciepło :)
Usuń